Program
Dzień 1:
Przelot do Sevilli, zwiedzanie miasta.
Według wielu prawdziwym sercem Hiszpanii nie jest wcale położony w centrum kraju Madryt, ale Sewilla. To właśnie tam można poczuć najlepiej jej ducha wyrażanego w tradycji andaluzyjskiego flamenco, wieczornych wędrówkach po tętniących życiem barach z przekąskami, zabytkach będących świadectwem narodzin kastylijskiej potęgi.
Ulice Sewilli mienią się w promieniach słońca odbijanych przez wszechobecne wielobarwne płytki azulejos na ścianach budynków, fontannach i ogrodowych ławkach. Chociaż życie całej prowincji koncentruje się wokół tej wspaniałej metropolii, nie brakuje ciekawych miejsc także w jej okolicach. Dlatego nie zabawimy w tym mieście za długo.
Dzień 2: Sevilla – Carmona: 42 km
Wspaniała sieć miejskich ścieżek rowerowych wyprowadzi nas z Sewilli w piękną dolinę rzeki Guadaira, którą podazymy do sennej miejscowości Alcala. Stąd przez płaskie niekończące się pola falujących zbórz dotrzemy do naszego dzisiejszego celu Carmony, słynącej z pięknej XV-wiecznej wieży kościelnej, wzniesionej na wzór sewilskiej Girlandy. Ale to nie jedyna atrakcja miasta... Z czasów rzymskich pochodzą tutejszy amfiteatr oraz nekropolia. Znajdują się też tutaj dwa alkazary. Ponadto znajdziemy tutaj wiele domów i innych budynków o charakterze barokowym, renesansowym czy mudéjar. W obrębie dawnych murów miejskich znajdziemy labirynt uliczek, wijących się pośród renesansowych pałaców i kościołów. Nie brakuje też knajpek z regionalną kuchnią.
Dzień 3: Carmona – Olvera: 95 km
Najdłuższy etap wycieczki, na szczęście większość trasy biegnie płaskimi terenami przez senne miasteczka Marchena i Maron de La Frontera. Dopiero pod koniec zaczną się piękne porośnięte niekończącymi się gajami oliwnymi wzgórza Andaluzji i cudowne malownicze pueblos blancos czyli białe miasteczka, które wyglądają przepięknie zarówno z daleka, gdy widzisz małe białe domki na tle wzgórz, jak i z bliska, gdy chodzisz pustymi uliczkami, przesiadujesz na maleńkim placu. W tych bardziej popularnych spotkasz innych turystów, z aparatami i przewodnikiem w ręku, w tych mniejszych, w kwietniu przed sezonem, zwykle będziesz mógł poczuć lokalny klimat, bo zwiedzać będziesz tylko Ty. Przejdziesz spokojną uliczką, zajrzysz do lokalnej panaderii (piekarni), uśmiechniesz się do hiszpańskich abuelas (babcie), wymieniających ploteczki przed domem, wypijesz clarę (piwo rozcieńczone Spritem lub innym cytrynowym napojem), patrząc w błękitne niebo, a na obiad zjesz salmorejo, lokalny chłodnik.
Etap zakończymy w Olverze pięknym, białym miasteczku z górującym nad nim zamkiem i ogromnym kościołem. To wręcz pocztówkowe miasteczko słynnie też z przepysznej kuchni.
Dzień 4: Olvera – Zahara: 44 km
Dziś już nie będzie tak płasko ale za to bardzo urokliwie. Na początek zajrzymy do położonego w głębokim kanionie misteczka Seneti de las Bodegas.
Dla nas to jedno z najbardziej zachwycających miasteczek Andaluzji chyba nawet ładniejsze od słynnej Rondy. Ronda ma niesamowite widoki, ale Setenil ma atmosferę hiszpańskiego miasteczka – dzieciaki biegające na placu, nastolatki w grupkach siedzące na murku, tłum miejscowych zajadających tapas w lokalnych knajpkach, a widoki są również zachwycające – zwłaszcza, gdy wdrapiecie się na Mirador del Carmen. Niesamowicie wyglądają nie tylko białe domki stłoczone na wzgórzu, ale również skały, pod którymi przechodzisz albo siedzisz zajadając tapas.
Dalej czeka nas niezwykle widokowa trasa, chyba najpiękniejsza na całej wyciecze. Po drodze odwiedzimy rzymskie ruiny w Anticipio, gdzie obejrzymy najlepiej zachowany rzymski teatr na terenie Hiszpanii.
Na nocleg dotrzemy do Zahary. O tym miejscu nie mówi się tak wiele jak o Rondzie czy Setenil, a szkoda, bo jest absolutnie cudowne i jest z jednym najbardziej malowniczych miasteczek podczas Ruta de Los Pueblos Blancos! Widok na Zahara de la Sierra na tle błękitnego nieba i pobliskiego zbiornika wodnego (Embalse de Zahara-El Gastor) to jeden z najpiękniejszych widoków podczas naszej podróży. Miasteczko znajduje się na terenie parku narodowego Sierra de Grazalema więc zachwycające krajobrazy macie zapewnione.
Dzień 5: Zahara – Arcos de la Frontera: 46 km
Dziś tylko 46 km i w dodatku nieomal ciągle w dół. Nie ma się więc co spieszyć. Ranek spędzimy jeszcze w Zaharze popijając poranną kawkę na ryneczku. Jeśli po prostu chcecie nasycić się krajobrazami, pustymi uliczkami i spokojem małego hiszpańskiego miasteczka to trafiliście idealnie.
Nad miastem góruje skała, a na niej zamek – podobnie jak w wielu innych pueblos. Ale nie ma co długo się tu zasiadywać gdyż kolejne miasto na naszej trasie jest równie piękne. Zanim jednak do niego dotrzemy czeka nas kolejny etap z fantastycznymi widokami i wizyta w andaluzyjskiej winiarni, w której ocenimy jakość tutejszych win.
Ci, którzy wolą trudniejsze trasy i extra widoki pojadą okrężną trasą przez góry Sierra de Grazelema odwiedzając kilka kolejnych pięknych górskich białych wiosek.
Dzisiejszym celem jest Arcos de La Frontera. Słynny hiszpański pisarz Azorín (1873-1967) tak pisał o Arcos de la Frontera, białym miasteczku w Prowincji Kadyks: "Wyobraźcie sobie tereny płaskowyżu, wąskiego, długiego, który się wznosi, opada, faluje, a na nich górę, na niej białe domeczki i stare czarne chaty; sprawcie by jej obydwie strony zostały równo przecięte na szczycie niczym potężna ściana; umieśćcie u stóp tego muru cichą rzekę, płynącą powoli, która chłepcze żółty kamień... I kiedy to sobie już wyobrazicie, wtedy będziecie mieli jasny obraz tego czym jest Arcos."
Stare miasto to splątany labirynt brukowanych uliczek prowadzących do zamku zbudowanego z piaskowca - Castillo de los Arcos. Jak można się spodziewać po tak spektakularnym punkcie widokowym, rozciągają się stamtąd piękne widoki na miasto.
Dzień 6: Arcos de la Frontera – Puerto de Santa Maria: 52 km
Andaluzja to takie miejsce, w którym możesz siedzieć kilka miesięcy, a i tak nieustannie masz coś do zobaczenia i każdego dnia jest to zupełnie co innego. Po trzech dniach spędzonych wśród andaluzyjskich wzgórz i białych wiosek wjedziemy w nadmorskie równiny.
Miejsce gajów oliwnych zajmą ogromne winnice. A naszym pierwszym celem będzie Jerez de la Frontera.
Miasto Jerez de la Frontera to jedna z pereł hiszpańskiej Andaluzji. Argumentów by je zwiedzić dostarczają tamtejsze pokazy flamenco, fiesty, korridy, muzea, winiarnie, bary oraz spacery ulicami starówki.
Jerez de la Frontera jest niekwestionowaną stolicą wina sherry oraz andaluzyjskiego koniaku brandy de Jerez. Będąc w tym mieście wypada zwiedzić jedną z miejscowych winiarni. Najsłynniejszą z nich jest González-Byass słynąca z produktów marki Tío Pepe, z charakterystycznym logo przedstawiającym sylwetkę andaluzyjskiego cygana w kapeluszu i z gitarą. Oprócz zapoznania się z techniką wytwarzania sherry oraz brandy poznacie tam historię winiarni, której sława na przestrzeni wieków dotarła do najodleglejszych zakątków świata. Jednak to nie koniec atrakcji, stąd czeka nas jeszcze kilkanaście kilometrów do miasteczka Puerto de Santa Maria. To stąd Kolumb wypływał na swe wyprawy do Ameryki, dziś nieco zapomniane miasteczko, o którego świetności przypominają wspaniałe pałace i stojące na przystani zrekonstruowane statki Kolumba, stanowi miły przystanek na andaluzyjskim szlaku.
Dzień 7: Puerto de Santa Maria – Kadyks – Conil de la Frontera: 58 km
Rankiem dla chętnych rejs statkiem do pobliskiego Kadyksu.
Kadyks to pełne uroku miasto otoczone wspaniałymi plażami, leżące niemal na samym południu Andaluzji. Nazywane jest często hiszpańską Hawaną i radosnym miastem. Wśród ciasnej zabudowy usytuowanej na półwyspie można przechadzać się godzinami podziwiając zabytki i chłonąc lokalny koloryt.
Kadyks nie przypomina innych andaluzyjskich osad. Swój unikalny charakter zawdzięcza położeniu oraz niezwykle ciekawej zabudowie z tysiącem wąziutkich uliczek.
Uwierzcie na słowo, miasto zwala z nóg i na każdym kroku jest co podziwiać. Piękne budynki, szerokie plaże, nadmorskie promenady otoczone szpalerem palm… Ale przede wszystkim uderza w oczy biel. Bo niemal wszystkie domy są tu białe. Biel pięknie kontrastuje z granatową wodą otaczającą miasto. Cudownie!
Po wizycie w Kadyksie ruszymy na naszą dzisiejszą rowerową trase wzdłuż brzegów atlantyku. Andaluzja to też raj dla fanów wypoczynku na plaży. Wzdłuż zachodniego brzegu ciągną się gorące piaski, przyciągające surferów, miłośników kąpieli i nadmorskich spacerów.
Plaże Andaluzji uznawane są za jedne z najlepszych w Hiszpanii. Tutejsze kurorty nie są aż tak zabudowane jak w innych częściach hiszpańskiego wybrzeża, dzięki czemu plaże zachowały naturalny charakter.
Dzień 8: Conil de la Frontera – Tarifa: 68 km
Cały dzisiejszy etap prowadzić będzie wzdłuż pięknego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Będzie więc wiele okazji do plażowania i kosztowania przepysznych owoców morza. Etap zakończymy w Tarifie.
Niewielkie miasto, u styku wód Atlantyku i Morza Śródziemnego, to najbardziej wysunięty na południe punkt kontynentalnej Europy. Niecałe 20 km stąd jest już Afryka.
Zwiedzając miasto oprócz arabskiego zamku warto zobaczyć przylegającą do niego warowną bramę Puerta de Jerez (XIII w.), najważniejszy z zabytkowych kościołów - gotycki Iglesia de San Mateo (XVI w.). Podczas spacerów po małej lecz urokliwej starówce nie wypada nie skosztować wybornych specjałów andaluzyjskiej gastronomii. Obok portu, na końcu cypla wychodzącego ku morzu znajduje się najbardziej wysunięty na południe punkt na kontynencie europejskim.
Kiedy obejrzycie już wszystkie „obowiązkowe” atrakcje, nacieszycie się wodą i wiatrem idźcie na popołudniowy spacer brukowanymi uliczkami, wśród kwitnących bugenwilli i opuncji, zahaczając o liczne tapas bary. Tarifa to idealne miejsce na zakończenie pobytu w Andaluzji i przygotowanie się do jeszcze ciekawszych dni w Maroku.
Dzień 9: Tarifa – Tanger
Rankiem przepływamy promem do Maroka.
Tanger to pierwsza metropolia w Maroku, do której przypływają statki z Europy. Pierwsza i najlepsza na początek marokańskiej przygody.
Zaczniemy od wizyty w Café Central, która dawniej była miejscem spotkań pisarzy, filozofów oraz europejskich i amerykańskich artystów. Trzeba koniecznie wypić mocną, bardzo słodką kawę lub tradycyjną miętową herbatę. A potem wciągnie nas miasto.
W Tangerze warto przyjrzeć się kolonialnej architekturze - przejść się po głównych placach (Place de France, Grand Socco) i ulicach (Boulevard Pasteur), pospacerować po dzielnicy żydowskiej (mellah), a przede wszystkim zwiedzić barwną medynę i kazbę, z której roztacza się jedyny w swoim rodzaju widok na port i Cieśninę Gibraltarską - przy dobrej pogodzie widać stąd niezły kawałek hiszpańskiego wybrzeża.
Przechadzka po tej historycznej części miasta, wśród nadgryzionych przez ząb czasu budynków i ujmujących zaułków pozwoli wczuć się w orientalny urok Maroka. Generalnie ma to być dzień odpoczynku od rowerów, ale dla chętnych zorganizujemy wycieczkę na Przylądek Spartel, najdalej wysunięty na północ punkt Afryki, by odpocząć na rozległej atlantyckiej plaży, zobaczyć ruiny portugalskiego fortu oraz latarnię morską z XIX wieku i zwiedzić Groty Herkulesa.
Dzień 10: Tanger – Tetuan: 88 km
Ruszamy na rowerowy podbój Maroka. Na początek dość trudny etap. Pierwsza część to widokowa droga wzdłuż klifowego brzegu Morza Śródziemnego. Zatrzymamy się w Ksar Sigr gdzie na przyjemnej plaży odpoczniemy przed górską częścią etapu. Dalej przez marokańskie wioski wspinać się będziemy w kierunku gór Rif i położonego u ich stóp Tetuanu.
Dwa miasta Tanger i Tetuan, oddalone od siebie jedynie o kilkadziesiąt kilometrów są diametralnie różne. Dobrze jest więc zwiedzić obydwa i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, które w większym stopniu spełni Wasze oczekiwania.
Medyna w Tetuanie jest zupełnie inna od tej w Tangerze, pełna archetypowych zaułków i zakamarków, tu czas się zatrzymał, czuć i widać klimat prawdziwie starego marokańskiego miasteczka.
Dzień 11: Tetuan – Oued Laou: 44 km
Dziś nieco odpoczniemy. Cały etap prowadzić będzie wzdłuż wybrzeża, podziwiać będziemy widoki na oddaloną Andaluzję, oraz senne marokańskie wioski rybackie. A naszym celem będzide spokojne nadmorskie miasteczko Oouled Laou z długa ponad 3-kilometrową promenadą i plażą oraz knajpkami oferującymi przeróżne owoce morza.
Dzień 12: Oued Laou – Szefszawan: 48 km
Ostatni już etap naszej rowerowej wyprawy. Przez przepiękny kanion rzeki Oued Laou, mijając małe górskie wioski podążymy do perły północnej części Maroka miasteczka Szefszawan. Urokowi tego zagubionego w górach Rifu miasteczka trudno się oprzeć. Szafszawan zniewala. Chłodzi czoło górskim powietrzem, uroczo plącze wąskie i strome uliczki medyny, kusi przytulnymi riadami, kwiatami, kramami z ceramiką czy przyprawami. I barwami: to biel, a przede wszystkim błękit tutejszych domów - gipsowanych i malowanych co roku - robią na odwiedzających największe wrażenie.
Dzień 13: Szewszewan
Cały dzień spędzimy w Szewszewanie.
Trudno tu odróżnić, gdzie kończy się niebo a zaczyna ziemia. Niewielkie niebieskie miasto malujące się na tle pięknego krajobrazu zachwyca swym spokojem i niezwykłym czarem. Szefszawan (Szafszawan), a właściwie Chefchaouen, ma jedną charakterystyczną cechę: praktycznie wszystkie budynki w tym mieście pomalowane są na niebiesko. Nie można jednak powiedzieć, że jest to jeden i ten sam kolor, ponieważ odcieni błękitu znajdziemy tu setki.
Szafszawan to jedna z najbardziej urokliwych miejscowości na świecie. Posiada cudowną i do tego czystą medynę, pełną niebieskich zaułków. Szczególnego uroku medyna nabiera wieczorem, gdy na zewnątrz jest już ciemno, a oświetlone uliczki mienią się przeróżnymi kolorami. Do tego zapachy przypraw, marokańskie specyfiki i rękodziała, to wszystko tworzy magiczny klimat. W medynie najlepiej zdać się na własny instykt i zagłębić w uliczki, przyglądając się życiu mieszkańców i poszukując najładniejszych miejsc.
Dzień 14:
Czas na powrót do kraju, a nie będzie to łatwy powrót. Najpierw busem do Ceuty, potem promem do Hiszpanii, znów busem do Malagi i w końcu samolotem do Polski.
UWAGA: PONIŻSZY PROGRAM JEST JEDYNIE ORIENTACYJNY. PODANE DZIENNE DYSTANSE MOGĄ RÓŻNIĆ SIĘ O +/- 15 KM. POSZCZEGÓLNE ELEMENTY MOGĄ ULEC ZMIANIE ZE WZGLĘDU NA WARUNKI POGODOWE, KONDYCJĘ UCZESTNIKÓW I INNE CZYNNIKI ORGANIZACYJNE. PROSIMY WIĘC NIE TRAKTOWAĆ TEGO PROGRAMU ZOBOWIĄZUJĄCO, NIEMNIEJ JEDNAK DOŁOŻYMY WSZELKICH STARAŃ BY ZREALIZOWAĆ GO JAK NAJDOKŁADNIEJ.