O wyprawie
Podegradec | Korce | Germenje | Permet | Girokastra | Saranda | Burnit | Korfu
Albania bardzo się zmienia i otwiera, ale wciąż pozostaje najbardziej egzotycznym państwem naszego kontynentu.
Na każdej drodze doskonale widać dwa oblicza Albanii. Osiołek z gigantyczną stertą drewna na grzbiecie i nowy mercedes mają tu równe prawa. Nikt nie trąbi na rowerzystę jadącego pod prąd lub wóz zaprzężony w chudego konika, który wlecze się skrajem szerokiej asfaltowej drogi. Dewizą Albańczyków wydaje się być powiedzenie: żyj i pozwól żyć innym!
Bardzo ciekawa trasa wzdłuż Adriatyckiego wybrzeża Albanii. Zajrzymy m.in. do jej stolicy Tirany i kilku słynnych kurortów. Trasę zaczynamy w Macedonii nad jeziorem Ochrydzkim, a kończymy nad brzegami Morza Jońskiego w Sarandzie.
STOPIEŃ TRUDNOŚCI: C
Bardzo urozmaicona trasa, płaskie etapy przeplatają się z górzystymi. Dwa długie ok. 90 km etapy. Drogi głównie asfaltowe.
Program
Dzień 1:
Zbiórka w Warszawie, Krakowie i Katowicach. Przejazd busem przez Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię.
Dzień 2: Podegradec
Rankiem docieramy do Podegradeca, kurortu w którym często wypoczywał komunistyczny dyktator Enver Hodża. Kąpiącym się na tutejszych plażach w niczym nie przeszkadzają liczne bunkry mające chronić kraj przed inwazją.
Miasto położone jest nad jeziorem Ochrydzkim. To największe jezioro Bałkanów zachwyca czystością i przejrzystością wody, dzięki czemu jest to jeden z największych na świecie zbiorników wody pitnej. Akwen świetnie nadaje się do kąpieli, gdyż woda w nim jest zawsze bardzo ciepła.
Jednak nie przyjechaliśmy tu wylegiwać się na plaży. Na początek czeka nas krótka ok 30 kilometrowa wycieczka do sąsiedniej Macedonii. Piękna droga wzdłuż jeziora doprowadzi nas do słynnego klasztoru św. Neuma, malowniczo położonego nad brzegiem Ochrydu, stąd już niedaleko do najpiękniejszej plaży nad jeziorem i jednej z najlepszych w okolicy restauracji rybnych w Trpejcy. Tak więc już na początek czeka nas wiele atrakcji.
Dzień 3: Podegradec – Korce
Jest ranek, a w Pogradeckich kawiarniach, przy stolikach już zasiedli mężczyźni. Czytają prasę, piją kawę, komentują zdarzenia pokazywane poprzedniego dnia w telewizji. Mogą tak siedzieć wiele godzin, pijąc kolejną filiżankę kawy, grając w szachy lub w tryktraka. Ta beztroskość Albańczyków czasem naprawdę ujmuje.
Ten tajemniczy kraj przez dziesięciolecia odcięty od pozostałej części Europy przez komunistyczną dyktaturę, to jedno z najciekawszych etnograficznie miejsc kontynentu. Przejazd naszej grupy rowerowej w tej części Europy z pewnością obfitować będzie w wiele atrakcji. Na nocleg zatrzymamy się w kolejnym ciekawym mieście – Korczy. Zabytków tu może nie ma zbyt wiele, ale koloryt albańskiej ulicy jest równie wart dłuższego postoju.
Dzień 4: Korce – Germenje
Rankiem odwiedzimy miejscowy targ. Czegóż tam nie ma! Figi zielone i fioletowe, granaty, winogrona, melony, śliwki, oliwki osiągają wielkość przepiórczych jaj, a od ich rodzajów i sposobu konserwacji aż kręci się w głowie. W beczkach można znaleźć paprykę kiszoną z serowym, słonym nadzieniem.
Serowy targ w Korczy znany jest w całym kraju, tak więc producenci serów i ich sprzedawcy nie mogą pozwolić sobie na żadną fuszerkę. Nie trzeba się znać na serach krowich, kozich czy owczych, by wybrać odpowiedni dla siebie. Sprzedawcy częstują i oczekują na reakcję. Nie zmuszają klientów do zakupu, ale wyraźnie się cieszą, gdy chwali się ich produkt. Taka jest właśnie Albania.
Ale w końcu przyjdzie nam opuścić Korczę i popedałować ku albańsko-greckiemu pograniczu. Mijamy wiele wiosek i miasteczek gdzie rzadko docierają turyści, tu już jest prawdziwa Albania, z pewnością spotkamy się z gorącym przyjęciem i zaciekawieniem ze strony mieszkańców. Czeka nas dziś dość trudna wspinaczka na przełęcz Barmash (1159 m n.p.m.). Nagroda za trudy czyli dłuuugi zjazd czeka nas dopiero kolejnego dnia.
Dzień 5: Germenje – Permet
Rankiem jeszcze trochę wspinaczki na piękny pokryty łąkami płaskowyż otoczony zaśnieżonymi jeszcze o tej porze roku górami, a później już tylko zjazdy !!! Zjeżdżamy wzdłuż rzeki Vojscha głębokimi kanionami pomiędzy wspaniałymi formami skalnymi, prawie zero pedałowania tylko czysta przyjemność z łagodnego zjazdu. Na koniec jeszcze jedna atrakcja zajrzymy na miejscowe termalne źródła , a na nocleg zatrzymamy się w typowo albańskim miasteczku Permet, uważanym za jedno z najbardziej klimatycznych miejsc Albanii, mimo iż nie ma tu zabytków to jednak atmosfera jest prawdziwie bałkańska. A w dodatku miasteczko znane jest z wyśmienitej rakiji. Kolejny dzień nie będzie więc zbyt łatwy.
Dzień 6: Permet – Girokastra
Zmęczeni wczorajszą rakiją wyruszymy na kolejny etap na szczęście dość krótki i łatwy, który pozwoli nam całe popołudnie spędzić w kolejnym pięknym miasteczku Gjirokaster - Miasto jest jednym z dwóch w Albanii (oprócz Beratu) miast-muzeów. Otoczone górami do 2000m n.p.m. Gjirokaster to miasto-muzeum: zawdzięcza to między innymi kamiennym domkom starówki, które są pokryte szarymi łupkami, uliczki są bardzo strome, dlatego też Gjirokastra zwana jest "Miastem Tysiąca Schodów" lub Miastem Białych Dachów”. Warto odwiedzić Muzeum Etnograficzne. Nad miastem góruje stara, średniowieczna twierdza, rozbudowana przez Turków osmańskich gdzie znajduje się Muzeum Narodowe Broni.
Dzień 7: Girokastra – Saranda
Ostatni już etap wśród albański wzgórz i zapadłych wiosek, czas wkroczyć na Albańską Rivierę. Położona nad brzegiem Morza Jońskiego Saranda jest celem nie tylko dzisiejszego dnia ale też całej naszej albańskiej wyprawy.
Saranda ulokowana jest nad brzegiem morza, ma kształt amfiteatru otaczającego zatokę. Jej centralnym punktem jest palmowa aleja wzdłuż brzegu. Bogate życie nocne, kluby, restauracje, w kawiarni za kilkadziesiąt leków można wypić pyszną kawę. Jest to najpopularniejszy albański kurort, jednak nadal głównymi gośćmi są albańczycy warto więc poznać jak też oni spędzają nadmorski urlop.
Dzień 8: Saranda - Burnit
Na koniec do wyboru – odpoczynek na pięknych plażach w okolicy Sarandy lub 30-kilometrowa wycieczka wzdłuż brzegów Morza Jońskiego z widokami na grecką wyspę Korfu do słynnych ruin wpisanych na listę UNESCO w Burnicie. To takie bałkańskie Pompeje. I przyjdzie pożegnać się z Albanią.
Dzień 9-11: Korfu
Promem przeprawiamy się na grecką wyspę Korfu, na której spędzimy kolejne 3 dni.
Górzyste Korfu to najbardziej zielona z wysp greckich. Mnogość kolorów, przepiękne plaże, urwiste klify, cudowne stare miasto w stolicy oraz mnóstwo słońca sprawiają, że to idealne miejsce na udane podsumowanie naszej wyprawy. Podróżowanie po wyspie rowerem to dodatkowa przygoda!
Dzień 12-13:
Powrót busem do kraju.
UWAGA: PONIŻSZY PROGRAM JEST JEDYNIE ORIENTACYJNY. PODANE DZIENNE DYSTANSE MOGĄ RÓŻNIĆ SIĘ O +/- 15 KM. POSZCZEGÓLNE ELEMENTY MOGĄ ULEC ZMIANIE ZE WZGLĘDU NA WARUNKI POGODOWE, KONDYCJĘ UCZESTNIKÓW I INNE CZYNNIKI ORGANIZACYJNE. PROSIMY WIĘC NIE TRAKTOWAĆ TEGO PROGRAMU ZOBOWIĄZUJĄCO, NIEMNIEJ JEDNAK DOŁOŻYMY WSZELKICH STARAŃ BY ZREALIZOWAĆ GO JAK NAJDOKŁADNIEJ.